Witam !
Dawno mnie tutaj nie było mam też do nadrobienia sporo zaległości na Waszych blogach i szczerze mówiąc już nie mogę doczekać się żeby obejrzeć wszystkie Te wasze śliczności. Początek kolejnego już roku okazał się bardziej wymagający niż mogłabym się tego spodziewać. Tak to jest jak wszyscy obiecują, że pod koniec będzie niewiele zajęć a potem okazuje się, że zajęć więcej niż na początku :). Ale nie byłabym sobą gdybym każdej wolnej chwili nie wysupłała na stworzenie czegokolwiek choć najmniejszego.
Butelki powstały już dość dawno i szczerze mówiąc zapomniałam o nich.
Opowiem Wam o pewnej książce. Okres dojazdów na uczelnię to czas kiedy najwięcej czytam. Pochłaniam jedną książkę za drugą. Im starsza i bardziej zniszczona tym lepsza. Wygrzebałam z kartonu jakąś bardzo starą rozpadającą się książkę o tytule którego teraz nie mogę sobie przypomnieć ale wskazywał na to, że opowieść będzie o traperach, a te przygodowe wprost uwielbiam. Pochłonęłam pierwsze strony, a tu niemiła niespodzianka brak dwóch kartek... Myślę no nic przeczytam dalej to wywnioskuję co tam było. Niezrażona brnęłam dalej przez opowieść o stadzie wilków polującym na jelenia a tu nagle pach brak pięciu kartek... razem brakowało jakieś 20 stron. Szkoda mi było książki choć do czytania już się nie nadawała... Teraz cieszy moje oko i czeka na miejsce na choince: